Sunday, August 8, 2010

5-day-break

Po 5 tygodniach ciezkiej pracy, spedzonych siedzac na basenie i grajac w kosza, w koncu nadeszla upragniona 5-dniowa przerwa. Kompilujac malo czasu i duzo planow zdecydowalismy, ze w sobote jedziemy przez NYC do Bostonu, gdzie spedzamy noc w hostelu. Niedziele poswiecamy na zwiedzing stolicy stanu Massachusetts, a nastepnie bierzemy nocny autobus z powrotem do NYC. A od poniedzialku ruszamy z chinskim biurem podrozy na 3-dniowy tour przez Filadelfie i Washington DC nad Niagare, w drodze powrotnej zahaczajac o kraine Tysiaca Wysp (bardzo lubimy ten dressing do salatek).

Wycieczke zaczelismy od chwilowych zgrzytow z rozkladem pociagow z Long Island do Big Apple, lecz po dotarciu do Nowego Jorku wpadlismy od razu w szal wakacji. Moniki zachecone wyjatkowym asortymentem H&M probowaly wybrac cos dla siebie. (do Bostonu ruszylismy w 4 osoby: obie Moniki, Tobias i ja, natomiast na chinskim tourze mieli dolaczyc do nas pozostali czlonkowie Teamu Poland, czyli Ewa, Lukasz, Ania i Tomek). Posilajac sie chinszczyzna na rogu 7th Ave i 34th St, popijajac kawa ze Starbucksa i obserwujac zycie nowojorczykow oraz miejscowych turystow dotarlismy do momentu znalezienia autobusu firmy Megabus, ktory za 13$ dowiozl nas do Bostonu. Autobus byl nawet wyposazony w gniazdka z pradem oraz wifi, wiec my wyposazeni w iPhone'y rozpoczelismy swoja 4-godzinna przygode z facebookiem.

Boston
W Bostonie czekal na nas taksowkarz, ktory po angielsku umial ustawic tylko gps. W hostelu tez nie zastalismy klimy ni sniadania, lecz nastepnego dnia w dobrych nastrojach wyruszylismy na sightseeing. Jako przedstawiciele inteligencji zaczelismy zwiedzanie od uniwersytetow: najpierw MIT - Massachusetts Institute of Technology czyli jedna z najlepszych politechnik i kuzni wynalazcow i noblistow na swiecie. Ichni campus moze dziwic, gdyz bardziej od prestizowej uczelni przypomina dzielnice przemyslowa. Warto natomiast wstapic do uczelnianego muzeum po niezle pamiatki ze sklepiku oraz dobra wystawe poswiecona robotyce i rozwojowi sztucznej inteligencji.

Nastepnym punktem zwiedzania byl Harvard, polozony w Cambridge, w obrebie Greater Boston. Dla tych co nie slyszeli, to tez niezly uniwersytet. Czasami jacys prezydenci go koncza. Ta dzielnia z kolei mocno oczarowuje, ladne uliczki wygladajace jak typowe amerykanskie campusy z filmow, poza tym studenckie zycie na ulicach, darmowe wycieczki po Harvardzie organizowane przez studentow, male knajpy i bary po przystepnych cenach (polecamy Veggie Planet, gdzie za 6-8$ mozna zjesc przepyszne wege zarcie (jak tofu z brokulami i ryzem na pizzy), wysluchac grajka z 11-strunowa gitara/lutnia, pogadac z kelnerkami czy zaprosic je do Polski), a takze sklepy z uzywanymi ksiazkami (np. najnowsze wydania ksiazek ekonomicznych noblistow za 5-15$, znalezlismy tez Kapuscinskiego, Gombrowicza czy Balcerowicza). Nie omieszkalem pofatygowac sie na Harvard Business School.

Czas nas gonil, wiec szybko ruszylismy na USS Constitution, czyli 'najstarszy plywajacy i pozostajacy w czynnej sluzbie okret swiata' (z 1797r.). Dla fanow zeglarstwa i historii ta fregata to must-see, ale i dla laikow bedzie to ciekawy punkt zwiedzania.

Obchod bostonskiego downtown zostawilismy na koniec. Boston slynie z wielu pierwszych rzeczy w Ameryce, jak pierwsza gazeta, szkola czy restauracja. Podazajac Liberty Trail udalo nam sie zobaczyc prawie wszystko. Boston jest klimatycznym miastem, obfitym w bary, restauracje czy puby. Krecac sie po centrum trafilismy na wloska parade przypominajaca polskie dozynki czy grupe Jamajczykow dajacych spory street art performance, wiec sporo sie dzieje, a ludzie sa aktywni. Z mojego punktu widzenia troche tylko szkoda, ze idac ulica lewa jej strona moze byc naprawde zachecajaca, natomiast druga juz brudna, nieodrestaurowana i brzydka. Na szczescie zawsze mozna wrocic do Nowego Jorku, gdzie istnieje idealny Manhattan.

Chinese Tour
Chociaz wszyscy jestesmy zwolennikami miedzynarodowej integracji i tak, jezyk chinski nas mocno kreci, to wybor biura podrozy, a i w ogole formy podrozowania (tour? organizowany przez agencje? troche malo backpackersko) padl nie ze wzgledow kulturalnych, a.. finansowych. Otoz wycieczka ta na osobe kosztowala tylko 90 bucksow. Dla porownania autobus/pociag nad Niagare z NYC w obie strony kosztuje tez ok. 90$! Znajdujac te oferte bylem niezle zaskoczony, szczegolnie ze w cene wliczony byl przejazd na trasie NYC-Philly-Washington DC-Niagara Falls-Thousand Islands Region-NYC oraz dwa noclegi w motelach. Dlatego tez jakikolwiek ten wyjazd mialby nie byc, poki zyw ruszylismy na niego.

Wycieczka (jakzeby inaczej) wyruszala z Chinatown na dolnym Manhattanie. Choc wszyscy niewyspani, to z samego rana zaczelismy zdobywac wiedze i poznalismy nowa funkcje ulicy (patrz geografia): turystyczna: (specjalizacja) miejsce spotkan wycieczek. W Polsce juz wymyslilismy, ze parkingi sa bardziej przestronne do tego typu celow, lecz w Chinatown waskie ulice jak znalazl pasuja na miejsce spotkan wycieczek. Szczegolnie ze w jednym miejscu spotyka sie kilka biur podrozy, kazde organizuje kilka wycieczek, w tym kilka w te podobne miejsca. A fakt, ze wszystko napisane jest po chinsku nie pomaga .

W koncu trafilsmy na Andy'ego, naszego chinskiego przewodnika, ktory oprocz wtracania 'ok' co 3 wyrazy mowil tez niezle po angielsku. Po wysluchaniu kilku ciekawych informacji jak to, ze Nowy Jork ma czesto korki i duzo mieszkancow, oddaniu dodatkowej kasy na przewodnika i wstepy do muzeow, kina i na statki pod Niagara i na wyspach (kolejne ~70 dolarsow) moglismy oddac sie naszym ulubionym rozrywkom czyli odsypianiu i graniu w statki. Warto dodac, ze w autobusie 30 osob bylo skosnookich, 7 z Dominikany, 7 z Polski i jedna z Austrii, a wycieczka byla oprowadzana rownolegle po angielsku i chinsku.

Filadelfia
O naszym pierwszym celu podrozy, czyli Filadelfii, trudno sie wypowiedziec - spedzilismy tam az godzine. Mimo to widzielismy Liberty Bell, City Hall oraz sprobowalem Phiily Cheese Steak, ktore nie zasluguje na cene 7 dolcow. To po prostu jakies mieso z serem w bulce, czyli kebab jest nawet troche lepszy.

Waszyngton
Nastepnie ruszylismy na Washington DC. Stolica USA jest naprawde okazala. Liczy jakies pol miliona mieszkancow, ale sprawia wrazenie naprawde masywnego miejsca. Wszystkie highlights sa monumentalne, zbudowane z podobnego szarego materialu. Warto zobaczyc Lincoln i Jefferson Memorials oraz Washington Monument czyli miejsca poswiecone pamieci amerykanskich bohaterow. Wstep do Muzeow Smithsonianskich jest za darmo i zdecydowanie warto poswiecic na nie troche czasu. My bylismy w Air&Space Museum. Do Bialego Domu wejscie trzeba rezerwowac kilka miesiecy wczesniej, wiec zobaczylismy Casablanke tylko z daleka. (Dachu domu prezydenta bronili terrorysci.) The Capitol jest jeszcze bardziej majestatyczny niz reszta. Naprawde warto pochodzic po Waszyngtonie przynajmniej dwa dni, my mielismy tylko pol. Oszukani przez przewodnika nazwa Muzeum Prezydenckie kupilismy bilety do waszyngtonskiej Madame Tussaud, czyli 20$ dosyc rozrywkowo roztrwonione. Na szczescie figury woskowe nie byly najgorsze, wiec strata 20$ bolala troche mniej. Oczywiscie zdjecie w Oval Office jest zdecydowanie bezcenne, ale nie dla nas. Gdybysmy zrobili cos zlego camperom, to i siedzibe FBI widzielismy.
Nastal wieczor, wiec w drodze do motelu wstapilismy na kolacje w chinskim bufecie, gdzie za 15$ niektorzy delektowali sie szwedzkim stolem chinskiego zarcia, ktore bylo nie do przejedzenia. Owoce morza i inne chinskie rozmaitosci podkrecily temperature mojego zoladka. Niestety troche w zla strone.

Nastepny dzien to 8h podrozy autobusem przerwane wizyta w Corning Glass Museum. O tym tez trudno nam sie wypowiedziec, gdyz zadne dziecko z nas nie kupilo biletu wstepu. Nie skusilismy sie wizyta w najwiekszym muzeum szkla na swiecie. Chyba dobrze zrobilismy.

Niagara
My czekalismy na popoludniowy przyjazd nad Niagare! Niagara jest naprawde ladna, choc padaly glosy, ze troche mniejsza niz nam sie wydawalo z ksiazek. Wlasciwie to dwa czy trzy wodospady, z czego najwiekszy jest na tyle spory, ze spadajaca woda rozbijajac sie o tafle tworzy tak spora mgle, ze ciezko sie jest temu wodospadowi przyjrzec. Widok Niagary przedstawianej najczesciej na zdjeciach to wcale nie najwiekszy wystepujacy tam wodospad. Sporo glosow twierdzi, ze widok jest lepszy z kanadyjskiej strony, jednak po naszej wizycie zaczalem w to watpic.
W ogole Niagara Falls to calkiem spore miasto po obu stronach granicy amerykansko-kanadyjskiej. Panstwa dzieli Niagara River, a laczy okazaly most. Woda w Niagarze pochodzi z jeziora Ontario. Kiedys, gdy zima byla wyjatkowo sroga i jezioro zostalo mocno skute lodem, woda przestala spadac przez 30h. Kilkoro smialkow badz zwyklych ludzi w nieodpowiednim miejscu sprobowalo spadku razem z woda i wg danych z filmu w kinie pod Niagara az 10 z 15 przezylo. Przezyla miedzy innymi kobieta, ktora chciala splynac beczka oraz mezczyzna, ktory spadl ze swoim parostatkiem. Obiad ponownie jedlismy orientalny, lecz tym razem wybor padl na India Food.

Thousand Islands Region
to kolejne miejsce na granicy amerykansko-kanadyjskiej, ktore zwiedzalismy trzeciego dnia wycieczki. Jedyna atrakcja tego dnia (oprocz przedniego towarzystwa w autobusie) byl rejs statkiem po jeziorze z tymi wyspami. Zobaczylismy zamek o romantycznej historii jak kazdy zamek oraz najkrotszy most laczacy dwa (wyzej wymienione) panstwa. Kapitan zabral nas tez na wody kanadyjskie, wiec przez 10 minut nielegalnie emigrowalem do Kanady. Rejs i wysepki malownicze.

Wieczorem wrocilismy na Manhattan, potem dojechalismy na Penn Station, gdzie oddalismy sie malemu shoppingowi w oczekiwaniu na pociag linii Long Island Rail Road. Kolo polnocy bylismy z powrotem na campie.

To tyle z tej przydlugiej, typowo blogowej notatki. Z zalozenia opowiadania tu mialy byc krotsze i mniej nudne, ale tym razem odeszlismy od zalozen. Pewnie po powrocie z jakis pojedynczych wyjazdow w przyszlosci bede zamieszczal podobne sprawozdania.
Obiecuje tez niedlugo wstawic kilka notek opisujacych wczesniejsze, lipcowe wydarzenia.

6 comments:

  1. dla pierwszego komenta na blogu przewidziana nagroda! niespodzianka lub do ustalenia. pozdroofki!

    ReplyDelete
  2. czyli sam sobie musisz kupic nagrode, bo byles pierwszym komentujacym :P
    chinskie biura podrozy na pewno maja wiele zalet, np. mieliscie troche czasu na porobienie zdjec;p oni sa niesamowici, w Sztokholmie robilam 3 rozne ujecia skosnej parce na ulicy, gdzie nic nie bylo, i to kazde foto mialo byc od pasa w gore ;'d
    jakie plany na nastepnego tripa?xd

    ReplyDelete
  3. To ja poproszę dłuższe i jeszcze bardziej nudne opowiadania. Jak rozumiem, najlepszy jest do tego autobus długodystansowy z wifi ;-0

    ReplyDelete
  4. My friend is called peter, he is from poland... i love peter is really cool and he is my favourite polish person... calum xxx

    ReplyDelete
  5. Jacuś, czy ty masz rozdwojenie jazni czy sie w sobie zakochales? :)
    Chinatown to chinatown, im wiecej znaczkow tym lepiej :) a do orientalnej kuchni sie zaczynam przekonywac od kiedy w trn jest asia go go. 1000isl nie lubie bo zostawia brzydkie plamy i jest kaloryczny.
    Pisz wiecej, jak najwiecej! Albo lepiej wstawiaj foty xd

    ReplyDelete
  6. asia go go jest mamy ajszy kuzynki pady. to tak się dowiedziałam we wtorek ^ ^

    a twój blog też jest śmieszny :d w sumie to tak nawet miałam małe kompleksy jak pisałam posta ^ ^ to jeśli 4 wrześnie w chicago nadal jest aktualny, to ja napiszę do sary i się z nią jakoś dogadać spróbuje.

    ReplyDelete